Nazwa Orawa, dotycząca pierwotnie rzeki, od której wzięła nazwę i kraina nad nią leżąca, wywodzi się od czasów przedhistorycznych. Jej etymologia nie jest wyjaśniona ostatecznie. Jedna z wersji przyjmuje, że nazwa ta odpowiada pojęciu „szumiącej rzeki", czego uzasadnienia należy szukać w słowotwórstwie dialektów starosłowiańskich.
Najstarsze ślady pobytu ludzi na terenie Orawy Polskiej pochodzą ze starszej epoki kamiennej — paleolitu. Mieszkańcy Orawy sprzed 11 tysięcy lat przebywali tutaj tylko sezonowo prowadząc gospodarkę myśliwsko-zbieracką. Stworzyli oni dość rozległe obozowisko, na którego pozostałości natrafili archeolodzy w pobliżu Lipnicy Wielkiej.
Dolina Czarnej Orawy była terenem interesującym również i koczownicze ludy u schyłku neolitu, czego śladem są znaleziska z okolic Jabłonki, Orawki, Podwilka, Zubrzycy i Podsarnia.
Szczególnie obfite znaleziska z terenu Orawy Słowackiej w postaci grodów obronnych i cmentarzysk pochodzą z epoki brązu i wczesnej epoki żelaza. Zasiedlenie doliny Orawy w tym okresie było wynikiem eksplozji demograficznej jaka miała wtedy miejsce w Europie. Stałe osadnictwo Orawy istniało najdalej do IV wieku naszej ery, po czym — w okresie wędrówek ludów i we wczesnym średniowieczu — zanikają wszelkie ślady pobytu człowieka na tym terenie.
Szczególnie obfite znaleziska z terenu Orawy Słowackiej w postaci grodów obronnych i cmentarzysk pochodzą z epoki brązu i wczesnej epoki żelaza. Zasiedlenie doliny Orawy w tym okresie było wynikiem eksplozji demograficznej jaka miała wtedy miejsce w Europie. Stałe osadnictwo Orawy istniało najdalej do IV wieku naszej ery, po czym — w okresie wędrówek ludów i we wczesnym średniowieczu — zanikają wszelkie ślady pobytu człowieka na tym terenie.
Człowiek ponownie zjawił się nad „szumiącą rzeką" dopiero w późnym średniowieczu.
Historia Orawy, od wieków leżącej na styku dwóch potężnych państwowości, jest nierozerwalnie związana z historią Węgier i Polski. Panujący współcześnie z Bolesławem Chrobrym węgierski król — późniejszy święty — Stefan I przystąpił do organizowania silnego państwa. Dokonał w tym celu administracyjnego podziału kraju na komitaty (żupy), na których czele stali mianowani przez króla komesi (żupani). Komitat orawski powstał jako jeden z ostatnich. Będąc pierwotnie własnością królewską Orawa należała do tzw. żupanatu leśnego ze stolicą w Zwoleniu i dopiero od XIII wieku, gdy znalazła się w prywatnych rękach rodu Balassów, zaczęło następować jej wyodrębnianie, W tym czasie, w niezbyt jasnych okolicznościach doszło do budowy Zamku Orawskiego, względnie jego rozbudowy z wcześniej istniejącej warowni. W XIV wieku, po wcześniejszym wykupieniu z rąk prywatnych, Orawa stalą się znów własnością królewską.
Do rozwoju tej zagubionej wśród gór krainy walnie przyczyniła się przebiegająca tędy droga handlowa. Nie był to trakt pierwszoplanowy, na tyle jednak ważny, że w leżącym przy nim Twardoszynie już w roku 1265 istniała węgierska stacja celna. Główną pozycję wśród przewożonych przez Orawę towarów stanowiła wielicka sól. Handel solą był obwarowany licznymi zastrzeżeniami, a ponieważ ich łamanie godziło bezpośrednio w interes królewskiej kiesy, jeden z władców — Kazimierz Wielki — w roku 1368 ustanowił w Jabłonce komorę celną. W XV wieku na orawskim trakcie pojawiły się i inne produkty. Ważną rolę wśród nich odgrywała miedź. Handel tym poszukiwanym metalem został zmonopolizowany przez węgierską rodzinę Thurzonów, która w tym czasie nabyła bogate kopalnie w okolicy Bańskiej Bystrzycy. Miedź sprzedawana była przez nich w Krakowie, gdzie powstał duży jej skład, a w pobliskiej Mogile nawet huta.
Druga połowa XV wieku była na Węgrzech okresem walk o koronę św. Stefana. Na tronie zasiadał wprawdzie Maciej Korwin, ale spiskująca szlachta chciała osadzić na nim kilkunastoletniego wówczas Kazimierza Jagiellończyka. W tym czasie z ramienia króla węgierskiego panem Zamku Orawskiego był polski magnat Piotr Komorowski. Jagiellończyk zebrawszy rycerstwo ruszył na południe, a Komorowski umożliwił mu przemarsz przez swoje terytoria. Wyprawa zakończyła się jednak niepowodzeniem. Najbardziej ucierpiał na tym Komorowki, którego Maciej Korwin za niesubordynację usunął z Liptowa zmuszając jednocześnie do sprzedaży za niewielką kwotę Zamku Orawskiego. Notabene od polskiego króla Piotr Kumorowski otrzymał jako rekompensatę Państwo Żywieckie.
Również i pierwsza połowa XVI wieku nie była szczęśliwa dla Węgier. Na skutek wewnętrznych rozgrywek i wywołanej w ich konsekwencji wojny domowej doszło do podziału państwa. Obszar obecnej Słowacji dostał się pod panowanie Habsburgów,
a południowa część Węgier utworzyła autonomię pod nadzorem tureckim. Wtedy po raz wtóry Orawą zainteresowali się Thurzonowie. W roku 1556 drogą wykupu wcześniej założonej za Orawę sumy 18 338,25 węgierskich złotych monet żupanem Orawy został były biskup nitrzański Franciszek Thurzo. Na własność jego rodziny Orawa przeszła jednak dopiero w roku 1606, kiedy to cesarz Rudolf za wierność
i zasługi dla rodu Habsburgów podarował ziemie nad Białą i Czarną Orawą synowi Franciszka — Jerzemu Thurzo.
Do tego czasu Górna Orawa była niemal bezludna. Najbliższe osady po obu stronach granicy rozdzielał kilkudziesięciokilometrowy pas puszcz i podmokłych puścizn. Formalnymi posiadaczami tych ziem „położonych między posiadłością Nadasd (tj. Trzcianą) a granicą Królestwa Polskiego" (cyt. z dokumentów opublikowanych w pracy W. Semkowicza) była węgierska rodzina Plathych. Thurzonowie z chwilą objęcia Zamku Orawskiego przystąpili do szeroko zakrojonej akcji kolonizacyjnej na „ziemiach niczyich", co stało się oczywiście powodem ich zażartych sporów z Plathymi. W swojej akcji wykorzystali dwa sprzyjające elementy: napływ ludów pasterskich wędrujących Karpatami oraz uchodźstwo chłopów z nękanych wojnami ziem polskich. W osadnictwie Górnej Orawy decydujące znaczenie odegrał właśnie ten drugi czynnik. Wabieni znacznymi ulgami w czynszach, a nade wszystko kilkunastoletnimi okresami wolnizny przybywali do górnoorawskiej puszczy pod Babią Górą i Pilskiem chłopi z dóbr żywieckich, oświęcimskich, zebrzydowskich. Uciekinierów było coraz więcej, a liczne protesty panów polskich niewiele pomagały. Szczególnie ostry konflikt wybuchł między Thurzonami a panem Żywiecczyzny Mikołajem Komorowskim — potomkiem wspomnianego tu wcześniej Piotra. Obie strony, w pełnych wzajemnego szacunku listach, odwoływały się do autorytetów królewskich, co nie przeszkadzało w podjazdach, zajmowaniu bydła, uprowadzaniu ludzi, paleniu wiosek. Akcja kolonizacyjna przebiegała jednak bez większych przeszkód i w pierwszych dziesięcioleciach XVII wieku była w zasadzie zakończona.
Nie było jednak dane chłopom orawskim spokojne życie. W XVII wieku przez Słowację- szła fala reformacji. Jerzy Thurzo w 1610 roku na zjeździe religijnym
w Żylinie przyjął protestantyzm. Ludność polska Górnej Orawy, silnie przywiązana do katolicyzmu, którego orawską ostoją był obraz Matki Boskiej Częstochowskiej
w trzciańskim kościele, wystąpiła z czynnym oporem wobec religijnych nowinek wprowadzanych zasadą „cuius regio eius religio". Wywołało to srogie represje ze strony Zamku Orawskiego, a szczególnie rodziny Thőkőlych, administrującej Orawą po Thurzonach. Chłopi nie zaniechali jednak katolickich praktyk religijnych, a w kronikach sąsiednich, polskich parafii można wyczytać nazwiska Orawiaków, których chrzczono lub którym dawano katolickie śluby. Ruszyła akcja kontrreformacji.
Prowadzili ją polscy księża z Podhala z ks. Janem Sczechowiczem z Ratułowa na czele. Poparła ją katolicka rodzina Habsburgów z samym cesarzem Ferdynandem III, a oparcie w terenie stanowiła Czymhowa — posiadłość Plathych, jak pamiętamy zażartych wrogów Zamku. Akcja ta odniosła sukces, a jej ukoronowaniem był proces
o prześladowanie katolicyzmu na Orawie, zarządzony przez królewski sąd nadworny
w roku 1659.
Druga połowa XVII wieku była również tragiczna dla mieszkańców Orawy. Tędy przeciągnęły zdążające pod Wiedeń litewskie wojska hetmana Sapiehy, tutaj docierały echa węgierskich powstań Thőkőly'ego i Rakoczego. Zarówno oddziały powstańcze,
jak i regularne wojska wykazując całkowity brak zdyscyplinowania plądrowały
i rabowały mijane wioski z trudem gospodarujące w górach.
W początku XIX wieku o polskich mieszkańcach Orawy mało kto pamiętał. Polacy zajęci byli swoimi tragicznymi wydarzeniami: rozbiory, kolejne powstania. Górale spod Babiej Góry i Pilska, na przemian madziaryzowani i słowaczeni, ciężko pracujący na nieurodzajnych górskich ziemiach, całkowicie zatracili poczucie więzi z krajem przodków.
Bodaj pierwszym, który zwrócił uwagę na obecność — ciągle jeszcze żywego — języka polskiego na Orawie był Andrzej Kucharski — filolog i etnograf. Swoje spostrzeżenia odnotował w liście pisanym do czeskiego przyjaciela Andrzeja Jelinka po powrocie (w r. 1828) z pięcioletniej wędrówki po Słowacji: „Ze stolicy orawskiej udałem się na Beskidy (...) i minąwszy mieszaninę słowiańskiego dialektu z polskim, albo raczej mazurskim, jakim mówią górale polscy, stanąłem z drugiej strony Beskidów...". Kucharski niezbyt jednak zdawał sobie sprawę z pochodzenia „mazurskiego dialektu"
w komitacie orawskim. Na bardziej wnikliwe obserwacje polskich uczonych trzeba było długo czekać. Do wybuchu pierwszej wojny światowej niewiele pisało się o Orawie. Do najciekawszych i prekursorskich opisów z tego okresu należą: Orawa Ludwika Zejsznera (1853 r.}, cykl prac Polacy na Górnych Węgrzech Maksymiliana Gumplowicza (1900—-—1903 r.}, Orawa i jej ludność polska Grzegorza Smólskiego (1910 r.) oraz krajoznawcze wspomnienie Józefa Zawilińskiego Z kresów polszczyzny (1912 r.). Na obecność gwary polskiej na terenie Górnych Węgier — jak wtedy nazywano Słowację— zwrócili również uwagę uczeni czescy: A. V. Sembera (1376) oraz J. Polivka (1885).
Te i inne publikacje wywołały żywsze zainteresowanie sprawami Polaków
na Węgrzech. Pojawili się pierwsi działacze narodowi na Orawie: Julian Teisseyre, Jan Bednarski, ks. Ferdynand Machay, Eugeniusz Styrcula, Piotr Borowy, Aleksander Matonóg, ks. Marcin Sikora. Na Orawę docierała często konfiskowana, wydawana od 1913 r. w Nowym Targu „Gazeta Podhalańska", mająca zresztą pod Babią Górą swych stałych korespondentów.
Rok 1918 przyniósł powstanie Polski Odrodzonej. Monarchia austro-węgierska rozpadła się, a Słowacja spojona z Czechami po raz pierwszy uzyskała państwowość. Już 6 listopada 1918 roku w Jabłonce powstała Rada Narodowa Polaków na Górnej Orawie domagająca się przyłączenia tych ziem do Polski, a jednocześnie wkroczyły tam patrole polskiego wojska. Rozpoczęła się mająca trwać sześć lat walka dyplomatyczna o przynależność polskich kresów południowych na Spiszu i na Orawie. Na przełomie lat 1918/1919 sytuacja była już tak napięta, że groziło to rozlewem krwi. W porę jednak doszli do ustalenia linii demarkacyjnej i podjęto środki dyplomatyczne celem osiągnięcia porozumienia. W kraju rozwinęła się akcja społeczna zainicjowana jeszcze w październiku 1918 roku przez Towarzystwo Tatrzańskie. W swoim łonie powołało ono Komisję Spisko-Orawską, której zadaniem było przedstawienie społeczeństwu polskiemu w naukowo podbudowanych opracowaniach praw do tych ziem. Opracowane przez Komisje materiały zostały przekazane Ministerstwu Spraw Zagranicznych. Nieco później z inicjatywy Kazimierza Przerwy - Tetmajera powstał w Warszawie Komitet Spisko-Orawski, który połączywszy się z takim samym komitetem zorganizowanym w Krakowie wkrótce utworzył Komitet Narodowy do Obrony Spisza, Orawy, Czacy i Podhala. Wiosną 1919 roku na zjeździe w Zakopanem jego przewodniczącym został wybrany prof. Władysław Szajnocha, a w pracach zarządu brały udział takie wybitne postacie, jak: płk Andrzej Galica, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Stefan Żeromski, Walery Goetel, Władysław Semkowicz.
Sprawy Spisza i Orawy rozstrzygały się jednak na forum międzynarodowym. Do Paryża pod przewodnictwem ks. Machaya wyjechała nawet delegacja przedstawicieli górali ze Spisza i Orawy: Piotr Borowy z Rabczyc i Wojciech Halczyn T. Z Lendaku, uzyskując audiencję u ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Thomasa Woodrowa Wilsona. Wobec niemożności dojścia do porozumienia koalicyjna Rada Najwyższa przychyliła się do polskiej propozycji objęcia spornego terenu plebiscytem. W końcu stycznia 1920 roku do Cieszyna, obranego na główną kwaterę międzynarodowej komisji nadzorującej plebiscyt, przybyły delegacje Francji, Anglii, Włoch i Japonii, a z końcem zimy tegoż roku do Jabłonki wkroczył oddział osiemdziesięciu francuskich strzelców alpejskich. Sytuacja Polski na terenach plebiscytowych była nad wyraz niekorzystna; jeszcze z początkiem 1919 roku polskie oddziały wojskowe zostały wycofane na linię dawnej granicy węgiersko-galicyjskiej,
a we wszystkich wioskach Górnej Orawy stacjonowały posterunki czeskiej żandarmerii. Również i tymczasową władzę administracyjną sprawowali Czesi.
Latem 1920 roku pozycja Polski była szczególnie krytyczna. Nastąpiło załamanie frontu na toczonej ze wschodnim sąsiadem wojnie, a wojaka radzieckie stanęły pod Warszawą. Równocześnie wzrastał międzynarodowy prestiż państwa czecho-słowackiego, Wobec nieomal całkowitego braku zrozumienia sprawy spisko-orawskiej przez polską dyplomacje, nie mogło być zaskoczeniem wydarzenie z 10 lipca 1920 roku: w Spaa podpisano porozumienie, na mocy którego odwołano planowany plebiscyt,
a ostateczne rozstrzygnięcie sprawy granic przekazano w ręce Konferencji Ambasadorów. Jej definitywny wyrok zapadł niezwykle szybko, bo już 23 lipca: Polsce przydzielono jedynie skrawki Spisza i Orawy, pozostawiając poza granicami ok. 15 tyś. ludności polskiej na Orawie i 25 tyś. na Spiszu. W sierpniu administracja polska objęła przyznane jej ziemie, na których znalazły się następujące miejscowości: Jabłonka, obie Zubrzyce, Orawka, Podwilk, Podsarnie, Harkabuz, Bukowina-Podszkle, Piekielnik, Chyżne, Lipnica Górna (Mała), część Lipnicy Dolnej (Wielkiej) oraz Głodówka i Sucha Góra. Ponieważ narzucona linia graniczna nie zadowalała żadnej ze stron doszło do dwustronnych rozmów zakończonych dopiero w 1924 roku podpisaniem tzw. protokołów krakowskich. W myśl porozumienia dokonano m.in. zamiany Głodówki i Suchej Góry na pozostała część Lipnicy Wielkiej, Obie oddane wsie wróciły później w granice Polski na skutek ugody zawartej ze Słowacją w listopadzie 1938 roku, natomiast w okresie okupacji hitlerowskiej cała Górna Orawa została przyłączona do faszystowskiej Słowacji księdza Tisy.
W roku 1945 granica wróciła na linię sprzed 1938 roku.
Tekst pochodzi z książki „7 DNI NA ORAWIE POLSKIEJ” Z. ŁADYGINA,
Warszawa-Kraków 1985.
Historia Orawy, od wieków leżącej na styku dwóch potężnych państwowości, jest nierozerwalnie związana z historią Węgier i Polski. Panujący współcześnie z Bolesławem Chrobrym węgierski król — późniejszy święty — Stefan I przystąpił do organizowania silnego państwa. Dokonał w tym celu administracyjnego podziału kraju na komitaty (żupy), na których czele stali mianowani przez króla komesi (żupani). Komitat orawski powstał jako jeden z ostatnich. Będąc pierwotnie własnością królewską Orawa należała do tzw. żupanatu leśnego ze stolicą w Zwoleniu i dopiero od XIII wieku, gdy znalazła się w prywatnych rękach rodu Balassów, zaczęło następować jej wyodrębnianie, W tym czasie, w niezbyt jasnych okolicznościach doszło do budowy Zamku Orawskiego, względnie jego rozbudowy z wcześniej istniejącej warowni. W XIV wieku, po wcześniejszym wykupieniu z rąk prywatnych, Orawa stalą się znów własnością królewską.
Do rozwoju tej zagubionej wśród gór krainy walnie przyczyniła się przebiegająca tędy droga handlowa. Nie był to trakt pierwszoplanowy, na tyle jednak ważny, że w leżącym przy nim Twardoszynie już w roku 1265 istniała węgierska stacja celna. Główną pozycję wśród przewożonych przez Orawę towarów stanowiła wielicka sól. Handel solą był obwarowany licznymi zastrzeżeniami, a ponieważ ich łamanie godziło bezpośrednio w interes królewskiej kiesy, jeden z władców — Kazimierz Wielki — w roku 1368 ustanowił w Jabłonce komorę celną. W XV wieku na orawskim trakcie pojawiły się i inne produkty. Ważną rolę wśród nich odgrywała miedź. Handel tym poszukiwanym metalem został zmonopolizowany przez węgierską rodzinę Thurzonów, która w tym czasie nabyła bogate kopalnie w okolicy Bańskiej Bystrzycy. Miedź sprzedawana była przez nich w Krakowie, gdzie powstał duży jej skład, a w pobliskiej Mogile nawet huta.
Druga połowa XV wieku była na Węgrzech okresem walk o koronę św. Stefana. Na tronie zasiadał wprawdzie Maciej Korwin, ale spiskująca szlachta chciała osadzić na nim kilkunastoletniego wówczas Kazimierza Jagiellończyka. W tym czasie z ramienia króla węgierskiego panem Zamku Orawskiego był polski magnat Piotr Komorowski. Jagiellończyk zebrawszy rycerstwo ruszył na południe, a Komorowski umożliwił mu przemarsz przez swoje terytoria. Wyprawa zakończyła się jednak niepowodzeniem. Najbardziej ucierpiał na tym Komorowki, którego Maciej Korwin za niesubordynację usunął z Liptowa zmuszając jednocześnie do sprzedaży za niewielką kwotę Zamku Orawskiego. Notabene od polskiego króla Piotr Kumorowski otrzymał jako rekompensatę Państwo Żywieckie.
Również i pierwsza połowa XVI wieku nie była szczęśliwa dla Węgier. Na skutek wewnętrznych rozgrywek i wywołanej w ich konsekwencji wojny domowej doszło do podziału państwa. Obszar obecnej Słowacji dostał się pod panowanie Habsburgów,
a południowa część Węgier utworzyła autonomię pod nadzorem tureckim. Wtedy po raz wtóry Orawą zainteresowali się Thurzonowie. W roku 1556 drogą wykupu wcześniej założonej za Orawę sumy 18 338,25 węgierskich złotych monet żupanem Orawy został były biskup nitrzański Franciszek Thurzo. Na własność jego rodziny Orawa przeszła jednak dopiero w roku 1606, kiedy to cesarz Rudolf za wierność
i zasługi dla rodu Habsburgów podarował ziemie nad Białą i Czarną Orawą synowi Franciszka — Jerzemu Thurzo.
Do tego czasu Górna Orawa była niemal bezludna. Najbliższe osady po obu stronach granicy rozdzielał kilkudziesięciokilometrowy pas puszcz i podmokłych puścizn. Formalnymi posiadaczami tych ziem „położonych między posiadłością Nadasd (tj. Trzcianą) a granicą Królestwa Polskiego" (cyt. z dokumentów opublikowanych w pracy W. Semkowicza) była węgierska rodzina Plathych. Thurzonowie z chwilą objęcia Zamku Orawskiego przystąpili do szeroko zakrojonej akcji kolonizacyjnej na „ziemiach niczyich", co stało się oczywiście powodem ich zażartych sporów z Plathymi. W swojej akcji wykorzystali dwa sprzyjające elementy: napływ ludów pasterskich wędrujących Karpatami oraz uchodźstwo chłopów z nękanych wojnami ziem polskich. W osadnictwie Górnej Orawy decydujące znaczenie odegrał właśnie ten drugi czynnik. Wabieni znacznymi ulgami w czynszach, a nade wszystko kilkunastoletnimi okresami wolnizny przybywali do górnoorawskiej puszczy pod Babią Górą i Pilskiem chłopi z dóbr żywieckich, oświęcimskich, zebrzydowskich. Uciekinierów było coraz więcej, a liczne protesty panów polskich niewiele pomagały. Szczególnie ostry konflikt wybuchł między Thurzonami a panem Żywiecczyzny Mikołajem Komorowskim — potomkiem wspomnianego tu wcześniej Piotra. Obie strony, w pełnych wzajemnego szacunku listach, odwoływały się do autorytetów królewskich, co nie przeszkadzało w podjazdach, zajmowaniu bydła, uprowadzaniu ludzi, paleniu wiosek. Akcja kolonizacyjna przebiegała jednak bez większych przeszkód i w pierwszych dziesięcioleciach XVII wieku była w zasadzie zakończona.
Nie było jednak dane chłopom orawskim spokojne życie. W XVII wieku przez Słowację- szła fala reformacji. Jerzy Thurzo w 1610 roku na zjeździe religijnym
w Żylinie przyjął protestantyzm. Ludność polska Górnej Orawy, silnie przywiązana do katolicyzmu, którego orawską ostoją był obraz Matki Boskiej Częstochowskiej
w trzciańskim kościele, wystąpiła z czynnym oporem wobec religijnych nowinek wprowadzanych zasadą „cuius regio eius religio". Wywołało to srogie represje ze strony Zamku Orawskiego, a szczególnie rodziny Thőkőlych, administrującej Orawą po Thurzonach. Chłopi nie zaniechali jednak katolickich praktyk religijnych, a w kronikach sąsiednich, polskich parafii można wyczytać nazwiska Orawiaków, których chrzczono lub którym dawano katolickie śluby. Ruszyła akcja kontrreformacji.
Prowadzili ją polscy księża z Podhala z ks. Janem Sczechowiczem z Ratułowa na czele. Poparła ją katolicka rodzina Habsburgów z samym cesarzem Ferdynandem III, a oparcie w terenie stanowiła Czymhowa — posiadłość Plathych, jak pamiętamy zażartych wrogów Zamku. Akcja ta odniosła sukces, a jej ukoronowaniem był proces
o prześladowanie katolicyzmu na Orawie, zarządzony przez królewski sąd nadworny
w roku 1659.
Druga połowa XVII wieku była również tragiczna dla mieszkańców Orawy. Tędy przeciągnęły zdążające pod Wiedeń litewskie wojska hetmana Sapiehy, tutaj docierały echa węgierskich powstań Thőkőly'ego i Rakoczego. Zarówno oddziały powstańcze,
jak i regularne wojska wykazując całkowity brak zdyscyplinowania plądrowały
i rabowały mijane wioski z trudem gospodarujące w górach.
W początku XIX wieku o polskich mieszkańcach Orawy mało kto pamiętał. Polacy zajęci byli swoimi tragicznymi wydarzeniami: rozbiory, kolejne powstania. Górale spod Babiej Góry i Pilska, na przemian madziaryzowani i słowaczeni, ciężko pracujący na nieurodzajnych górskich ziemiach, całkowicie zatracili poczucie więzi z krajem przodków.
Bodaj pierwszym, który zwrócił uwagę na obecność — ciągle jeszcze żywego — języka polskiego na Orawie był Andrzej Kucharski — filolog i etnograf. Swoje spostrzeżenia odnotował w liście pisanym do czeskiego przyjaciela Andrzeja Jelinka po powrocie (w r. 1828) z pięcioletniej wędrówki po Słowacji: „Ze stolicy orawskiej udałem się na Beskidy (...) i minąwszy mieszaninę słowiańskiego dialektu z polskim, albo raczej mazurskim, jakim mówią górale polscy, stanąłem z drugiej strony Beskidów...". Kucharski niezbyt jednak zdawał sobie sprawę z pochodzenia „mazurskiego dialektu"
w komitacie orawskim. Na bardziej wnikliwe obserwacje polskich uczonych trzeba było długo czekać. Do wybuchu pierwszej wojny światowej niewiele pisało się o Orawie. Do najciekawszych i prekursorskich opisów z tego okresu należą: Orawa Ludwika Zejsznera (1853 r.}, cykl prac Polacy na Górnych Węgrzech Maksymiliana Gumplowicza (1900—-—1903 r.}, Orawa i jej ludność polska Grzegorza Smólskiego (1910 r.) oraz krajoznawcze wspomnienie Józefa Zawilińskiego Z kresów polszczyzny (1912 r.). Na obecność gwary polskiej na terenie Górnych Węgier — jak wtedy nazywano Słowację— zwrócili również uwagę uczeni czescy: A. V. Sembera (1376) oraz J. Polivka (1885).
Te i inne publikacje wywołały żywsze zainteresowanie sprawami Polaków
na Węgrzech. Pojawili się pierwsi działacze narodowi na Orawie: Julian Teisseyre, Jan Bednarski, ks. Ferdynand Machay, Eugeniusz Styrcula, Piotr Borowy, Aleksander Matonóg, ks. Marcin Sikora. Na Orawę docierała często konfiskowana, wydawana od 1913 r. w Nowym Targu „Gazeta Podhalańska", mająca zresztą pod Babią Górą swych stałych korespondentów.
Rok 1918 przyniósł powstanie Polski Odrodzonej. Monarchia austro-węgierska rozpadła się, a Słowacja spojona z Czechami po raz pierwszy uzyskała państwowość. Już 6 listopada 1918 roku w Jabłonce powstała Rada Narodowa Polaków na Górnej Orawie domagająca się przyłączenia tych ziem do Polski, a jednocześnie wkroczyły tam patrole polskiego wojska. Rozpoczęła się mająca trwać sześć lat walka dyplomatyczna o przynależność polskich kresów południowych na Spiszu i na Orawie. Na przełomie lat 1918/1919 sytuacja była już tak napięta, że groziło to rozlewem krwi. W porę jednak doszli do ustalenia linii demarkacyjnej i podjęto środki dyplomatyczne celem osiągnięcia porozumienia. W kraju rozwinęła się akcja społeczna zainicjowana jeszcze w październiku 1918 roku przez Towarzystwo Tatrzańskie. W swoim łonie powołało ono Komisję Spisko-Orawską, której zadaniem było przedstawienie społeczeństwu polskiemu w naukowo podbudowanych opracowaniach praw do tych ziem. Opracowane przez Komisje materiały zostały przekazane Ministerstwu Spraw Zagranicznych. Nieco później z inicjatywy Kazimierza Przerwy - Tetmajera powstał w Warszawie Komitet Spisko-Orawski, który połączywszy się z takim samym komitetem zorganizowanym w Krakowie wkrótce utworzył Komitet Narodowy do Obrony Spisza, Orawy, Czacy i Podhala. Wiosną 1919 roku na zjeździe w Zakopanem jego przewodniczącym został wybrany prof. Władysław Szajnocha, a w pracach zarządu brały udział takie wybitne postacie, jak: płk Andrzej Galica, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Stefan Żeromski, Walery Goetel, Władysław Semkowicz.
Sprawy Spisza i Orawy rozstrzygały się jednak na forum międzynarodowym. Do Paryża pod przewodnictwem ks. Machaya wyjechała nawet delegacja przedstawicieli górali ze Spisza i Orawy: Piotr Borowy z Rabczyc i Wojciech Halczyn T. Z Lendaku, uzyskując audiencję u ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Thomasa Woodrowa Wilsona. Wobec niemożności dojścia do porozumienia koalicyjna Rada Najwyższa przychyliła się do polskiej propozycji objęcia spornego terenu plebiscytem. W końcu stycznia 1920 roku do Cieszyna, obranego na główną kwaterę międzynarodowej komisji nadzorującej plebiscyt, przybyły delegacje Francji, Anglii, Włoch i Japonii, a z końcem zimy tegoż roku do Jabłonki wkroczył oddział osiemdziesięciu francuskich strzelców alpejskich. Sytuacja Polski na terenach plebiscytowych była nad wyraz niekorzystna; jeszcze z początkiem 1919 roku polskie oddziały wojskowe zostały wycofane na linię dawnej granicy węgiersko-galicyjskiej,
a we wszystkich wioskach Górnej Orawy stacjonowały posterunki czeskiej żandarmerii. Również i tymczasową władzę administracyjną sprawowali Czesi.
Latem 1920 roku pozycja Polski była szczególnie krytyczna. Nastąpiło załamanie frontu na toczonej ze wschodnim sąsiadem wojnie, a wojaka radzieckie stanęły pod Warszawą. Równocześnie wzrastał międzynarodowy prestiż państwa czecho-słowackiego, Wobec nieomal całkowitego braku zrozumienia sprawy spisko-orawskiej przez polską dyplomacje, nie mogło być zaskoczeniem wydarzenie z 10 lipca 1920 roku: w Spaa podpisano porozumienie, na mocy którego odwołano planowany plebiscyt,
a ostateczne rozstrzygnięcie sprawy granic przekazano w ręce Konferencji Ambasadorów. Jej definitywny wyrok zapadł niezwykle szybko, bo już 23 lipca: Polsce przydzielono jedynie skrawki Spisza i Orawy, pozostawiając poza granicami ok. 15 tyś. ludności polskiej na Orawie i 25 tyś. na Spiszu. W sierpniu administracja polska objęła przyznane jej ziemie, na których znalazły się następujące miejscowości: Jabłonka, obie Zubrzyce, Orawka, Podwilk, Podsarnie, Harkabuz, Bukowina-Podszkle, Piekielnik, Chyżne, Lipnica Górna (Mała), część Lipnicy Dolnej (Wielkiej) oraz Głodówka i Sucha Góra. Ponieważ narzucona linia graniczna nie zadowalała żadnej ze stron doszło do dwustronnych rozmów zakończonych dopiero w 1924 roku podpisaniem tzw. protokołów krakowskich. W myśl porozumienia dokonano m.in. zamiany Głodówki i Suchej Góry na pozostała część Lipnicy Wielkiej, Obie oddane wsie wróciły później w granice Polski na skutek ugody zawartej ze Słowacją w listopadzie 1938 roku, natomiast w okresie okupacji hitlerowskiej cała Górna Orawa została przyłączona do faszystowskiej Słowacji księdza Tisy.
W roku 1945 granica wróciła na linię sprzed 1938 roku.
Tekst pochodzi z książki „7 DNI NA ORAWIE POLSKIEJ” Z. ŁADYGINA,
Warszawa-Kraków 1985.